piątek, 30 października 2009

Sukienki


Czas powinien biec. Powinien. Bo w tym jednym się chyba zatrzymał. I nie chce się ruszyć. I mi jakby z każdym dniem bardziej Jej brakuje. Nie godzę się i nie oswajam. Z Jej brakiem. A mówią, że jak ktoś odchodzi to najpierw bardzo boli. A potem jest listopad i dojazdy do pracy. Potem jest, co na obiad? I zmywanie naczyń. I święta od święta i z przyzwyczajenia. I wszystkie inne zwykłe rzeczy, które nam zostały. Bez niej. Nie, nie oswajam się i nie godzę. I codziennie chcę żeby tu była. I mówiła i czekała i śmiała się. Przecież wie, że mnie nawet w gardle ściska jak to piszę.

Szukałam kiedyś sukienki. W głębi znajomej szafy. Nawet ten zapach, ten co zawsze, przyjemny. Który zawsze kojarzył się z B. Wszystko, co pochodziło z tamtej szafy pachniało B. Więc szukałam tej sukienki, o którą poprosiła i nie mogłam jej znaleźć. Bo szukałam sukienki, którą B. miała już na sobie. Chciała się pożegnać. Przyszła do mnie w sukience, którą znałam dobrze, którą B. często ubierała. Przyszła się pożegnać.

Przyszła się pożegnać i dać mi znać, że nie trzeba szukać tego, co jest zawsze blisko nas. Nawet jeśli ktoś odchodzi to i tak zostaje.

Są w naszym życiu sukienki, które zapadają w pamięć. Takie, które ubiera się na specjalne okazje i te zwykłe, w które się wyciera mokre ręce. Są sukienki, które ubiera mama i B.

I jest ta jedna ubrana we śnie na pożegnanie.





Gdyby tu była, gdyby miała przyjść to upiekłabym coś bardzo dobrego. Żeby Ją przyjąć jak najlepiej. Popatrz jaka już jestem duża i ile umiem. I byłoby. Jak wtedy gdy piekła dla mnie. Urodzinowe ciasto z truskawkami. Gdyby.



SERNIK KAWOWY







Odkrycie. Absolutne. Takie wyniesienie na wyższy poziom w całej sernikologii. Trzeba się przekonać, 'wsmakować', jak to mówi M. I prosi o kolejny kawałek.
Przepis odkryty na Kwestii Smaku. Odkrywanej za każdym razem.

Zmiany, które wprowadziłam... W oryginalnym przepisie użyto śmietankowego sera twarogowego, ja użyłam tłustego twarogu, który 'przerobiłam' na gładką masę przy użyciu robota kuchennego. Użyłam blaszki o średnicy 23 cm, w oryginalnym przepisie - 25 cm. Kawę rozpuściłam w zimnym likierze. Dekorację ograniczyłam do polewy czekoladowej. A, mój piekarnik 'dojedzie' do 230 stopni i w tej temperaturze piekłam.




SKŁADNIKI:




Spód:


150 g ciastek Digestive

80 g masła

50 g gorzkiej czekolady (70%)




Masa serowa:


500 g tłustego twarogu

500 g serka mascarpone

200 g drobnego cukru

4 łyżki kakao

2 łyżeczki ekstraktu z wanilii


4 - 5 łyżeczek kawy rozpuszczalnej 

3 łyżki likieru kawowego (użyłam Tia Maria)

100 g gorzkiej czekolady (70%)

3 jajka


200 g śmietany 18 %




Dekoracja:


około 1/3 szklanki mleka


połowa czekolady (która zostanie z przygotowywania masy serowej)





Piekarnik rozgrzewamy do temperatury 180 stopni.

Ciastka drobno kruszymy. Czekoladę i masło topimy w misce umieszczonej nad gotującą się wodą, mieszamy z herbatnikami.
Okrągłą formę (tortownicę) o średnicy 23 cm smarujemy masłem i spód wykładamy papierem do pieczenia. Na spód tortownicy wykładamy masę z ciastek i wstawiamy do nagrzanego piekarnika na 10 minut, odstawiamy do przestygnięcia.


Podnosimy temperaturę w piekarniku do 230 stopni.

Kawę rozpuszczamy w likierze. Czekoladę topimy w kąpieli wodnej (znów nad miską gotującej się wody).
Twaróg (zmiksowany na gładką masę lub zmielony) i mascarpone miksujemy z cukrem. Dodajemy kakao, ekstrakt z wanilii, kawę rozpuszczoną w likierze, jajka, śmietanę 18 % i połowę roztopionej czekolady. Wszystko miksujemy na gładką masę, do momentu aż składniki się połączą.

Drugą połowę czekolady mieszamy z mlekiem i odstawiamy aż będzie potrzebna do dekoracji.

Masę wylewamy na spód i pieczemy przez 10 minut w 230 stopniach, następnie obniżamy temperaturę do 110 stopni i pieczemy jeszcze przez pół godziny. Sernik będzie ścięty tylko po bokach. Studzimy przez 1 - 2 godziny w lekko uchylonym piekarniku. Wyjmujemy i całkowicie studzimy. Wstawiamy na noc do lodówki, do całkowitego stężenia.

Dekorujemy czekoladą.







Czekoladowo mi:



G O R Ą C A
C Z E K O L A D A
O
S M A K U
P O M A R A Ń C Z Y



















9 komentarzy:

Gosia pisze...

alez u Ciebie czekoladowo i takie wspaniale ciasto i jeszcze filizanka czekolady....
Pozdrawiam :)

Liska pisze...

Lisiczko, kiedy czytam o Twojej B., przypomina mi się moja B. Z sukienką w czerwone kwiatki, w którą chowałam się przed kimś obcym. Później tuliłam tę sukienkę i płakałam z tęsknoty. Przedmioty zostają, pozbawione duszy, niosące wspomnienia.
Ale myślę też, że taka bezbrzeżna tęsknota i myśli, które kołyszą nas do snu, pamięć o tych, którzy stworzyli nas, nasze doznania, są kolejnym etapem życia, dorosłości - kiedy ktoś wyprowadza nas przed oblicze dorosłego świata i popycha, byśmy dalej mogli iść sami, bez niego. Czasem czułam się w tej dorosłości bardzo samotna i bezradna, bo świadomość tego, że coś mija bezpowrotnie, rani i nie zawsze pozwala się zgadzać na to, co przynosi los.
Tulę Cię ciepło.

amarantka pisze...

"Nawet jeśli ktoś odchodzi to i tak zostaje" - w to wierzę najmocniej... że nawet jeśli nie namacalnie... to i tak nas otulają swoim ciepłem Ci, za którymi tęsknimy...

Sernik - wygląda pięknie...
I przepysznie...

Honorata pisze...

o mateczko! I po co ja tu wchodziłam ???
Czekoladowe cuda :P

nina_błękitna pisze...

A ile tej kawy i jakiej? Bo chyba gdzieś umknęło w przepisie...

lisiczka_bez_kitki pisze...

Rzeczywiście umknęło. Już poprawiłam. Dziękuję za komentarz.

Espresso pisze...

Mniam nie dość,że sernik to jeszcze kawowy :D
Chyba się skuszę i na urodzinki sobie zrobię ;)
Pozdrawiam.

Espresso pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
idm pisze...