POMIDOROWA... PIECZONA
A smak... odwrotnie proporcjonalny do włożonej pracy. Obiecuję.

SKŁADNIKI:
1 kg pomidorów
2 czerwone cebule
2 łyżki oliwy z oliwek
1,5 litra bulionu (może być z kostki)
pęczek natki pietruszki
1 ząbek czosnku
sól, pieprz
SAŁATKA CEZAR
Nie sądziłam, że tak prosta sałatka może być tak pyszna. Sałata, grzanki, parmezan i dressing. W oryginale koniecznie z sałaty rzymskiej. Zmieniłam nieco dressing i... dawno nie jadłam smaczniejszego.
SKŁADNIKI:
grzanki
parmezan
sól
DRESSING:
sok z połowy cytryny
1 łyżka octu balsamicznego
1 ząbek czosnku
szczypta pieprzu
Na początek przecisnąć czosnek i wymieszać ze sobą wszystkie składniki dressingu, odstawić. Sałatę umyć i porwać na mniejsze kawałki, rozłożyć na talerzu, dodać grzanki i starty parmezan. Przed samym podaniem doprawić solą i polać dressingiem.
SAŁATKA Z CHRUPIĄCYM BOCZKIEM
Prawie bez zaskoczenia co prawda, ale boczek to całkiem miły akcent w tej sałatce. No i dressing. Zapina na ostatni guzik.
SKŁADNIKI:
2 pomidory
3 plastry boczku
pół czerwonej cebuli
DRESSING:
1 łyżka octu winnego
1 łyżka miodu
1 łyżka musztardy ziarnistej (francuskiej)
Mieszamy wszystkie składniki dressingu, odstawiamy. Sałatę myjemy i rwiemy na mniejsze części. Pomidora kroimy na cząstki, rozkładamy na sałacie. Boczek kroimy na paski, podsmażamy, dodajemy do sałatki. Istotne jest, aby wytopić jak najwięcej tłuszczu, tak aby był chrupiący. Cebulę kroimy na bardzo cienkie plastry, dodajemy do sałatki i polewamy dressingiem.
Można oszaleć. Na punkcie czekolady. W pyle kakao to już dekadencja. Sierpień dopiero, ale mi się jakoś świątecznie zrobiło. Zachciało mi się ładnych małych pudełek, ładnych wstążek i domu pachnącego czekoladą. Do zrobienia tych dekadenckich czekoladowych trufli potrzeba dwóch składników. No dobrze, trzech, bo jeszcze pył, kakao. I niech to nie będą idealne kule, niech będą nieregularne, takie prawdziwe, zrobione w dłoniach.
Trufle zrobiłam z czekolady Lindta. Bezkompromisowo. Bo warto. W końcu święta..., dziś poudaję.
Z podanej ilości składników wychodzi około trzydziestu trufli.
SKŁADNIKI:
200 ml śmietany 30 %
150 g co najmniej 70 % gorzkiej czekolady
kakao
Czekoladę połamać, śmietanę zagotować, zestawić z ognia i wymieszać z czekoladą aż powstanie gęsta masa (można to również zrobić na bardzo wolnym ogniu). Schłodzić, wstawić do lodówki na co najmniej 3 godziny. Po tym czasie łyżeczką wykrawać małe porcje i formować mniej lub bardziej regularne kule. Wstawić z powrotem do lodówki na 15 minut, wyjąć i oprószyć kakao. Wyszukać ładne pudełko, ładną wstążkę i zaskoczyć kogoś.
P.S. Przechowywać w lodówce.
Jeśli chodzi o ryby to moje ulubione danie. Tak naprawdę samego łososia można zastąpić każdą inną rybą pod warunkiem, że jest to filet. Raz próbowałam z usmażoną rybą w panierce i wyszło świetnie, bo sama panierka ‘przejęła’ trochę smaków z całego dania. Najwygodniej przygotowuje się to danie w pojedynczych, małych naczyniach, nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby zrobić jedną większą porcję. Idealne podawane z kuskusem.
Składniki podałam na cztery porcje.
SKŁADNIKI:
4 kawałki łososia (filet)
500 g szpinaku
500 g pieczarek
2 średnie cebule
3 ząbki czosnku
małe opakowanie śmietany 18 %
200 g żółtego sera
sól, pieprz
Na samym początku przeciskamy wszystkie ząbki czosnku, mieszamy ze śmietaną i odstawiamy. Kawałki ryby przyprawiamy solą i pieprzem, odstawiamy. Szpinak może być mrożony, ważne jest by go dobrze odparować. Jeśli świeży to myjemy liście i przelewamy je wrzątkiem na sitku. Wykładamy formę szpinakiem, kładziemy na niego rybę. Pieczarki kroimy na cząstki (lub plastry, jak kto woli), podobnie cebulę i podsmażamy, doprawiamy solą i pieprzem. Istotne jest tutaj, aby dobrze odparować pieczarki z cebulą by miały jak najmniej soku. Na zdjęciu śmietana stanowi oddzielną warstwę, jednak bezpieczniej (śmietana może się zwarzyć podczas zapiekania) jest na tym etapie dodać śmietanę z czosnkiem do pieczarek i wymieszać. Przekładamy warstwę pieczarek z cebulą i śmietaną na łososia i zapiekamy około dwudziestu minut w temperaturze 180 stopni. Pod koniec zapiekania wierzch dania posypujemy startym żółtym serem.
P.S. Na zdjęciu potrawa przed włożeniem do piekarnika.
Miałam krótką przerwę w ‘parowaniu’ czyli gotowaniu na parze, ale ostatnio znów zajrzałam do książki Mariny Filippelli pt. STEAM CUISINE. Miałam w lodówce ricottę i szukałam czegoś nowego żeby ją wykorzystać. Zwykle idealnie łączy się ze szpinakiem, tak też jest właśnie tym razem.
Tytuł przepisu to SPINACH, RICOTTA AND MINT TIMBALES i w tym ostatnim słowie kryje się cała postać dania. TIMBALE to słowo pochodzenia francuskiego oznaczające kubeł, kocioł, puchar. W języku angielskim funkcjonuje jako określenie naczynia, foremki czy też samego dania w niej przygotowanego. Z reguły jest to niewielkie żaroodporne naczynie, w którym można zapiec pojedyncze porcje.
Wracając do samego przepisu... Nieco go zmodyfikowałam. Zrezygnowałam z mięty, ale tylko dlatego, że chyba nie byłam w ‘miętowym nastroju’. Byłam za to w czosnkowym i dodałam dwa przeciśnięte ząbki. Zrezygnowałam ze skórki z cytryny, bo bałam się, że jej aromat będzie zbyt intensywny w tym daniu. Dodałam za to sok z połowy cytryny.
SKŁADNIKI:
250 g liści szpinaku
2 łyżki posiekanej mięty
300 g sera ricotta
2 jajka
szczypta gałki muszkatołowej
starta skórka z 1 cytryny
sól, pieprz
odrobina masła do wysmarowania foremek
Wysmarować foremki cienką warstwą masła. Umyć szpinak i na sitku przelać go wrzątkiem, odsączyć, wycisnąć jak najwięcej wody, poszatkować i wymieszać z wszystkimi pozostałymi składnikami. Przełożyć masę do foremek, przykryć każdą z nich folią aluminiową i gotować na parze przez około 16 do 18 minut aż masa się zetnie. Zdjąć foremki z pary, odstawić do wystygnięcia. Aby wyjąć danie z foremki należy przyłożyć do niej talerz i odwrócić.
Z podanej ilości składników wychodzą cztery porcje.
L A Z A N I A
Dla mnie to jedno z tych dań, które sprawiają, że jest przytulnie, ciepło, miło. Warto zrobić dużo. Na drugi dzień tak samo pyszna.
SKŁADNIKI:
opakowanie makaronu lazania
30 dag sera żółtego
SOS BOLOGNESE:
400 g mięsa mielonego
1 cebula
2 marchewki
1 łyżka oliwy z oliwek
2 ząbki czosnku
1 puszka pomidorów (lub 2 świeże)
100 ml bulionu (może być z kostki)
małe opakowanie koncentratu pomidorowego
bazylia
sól, pieprz
BESZAMEL:
50 g masła
50 g mąki
600 ml mleka
2 łyżki startego parmezanu
szczypta gałki muszkatołowej
sól, pieprz
Rozgrzać piekarnik do temperatury 180 stopni.
Najpierw sos bolognese. Pokrojoną w kostkę cebulę i marchewkę (tę lubię czasem potarkowaną na tarce o grubych oczkach) podsmażyć na oliwie z oliwek (około 3 minuty). Dodać przeciśnięty czosnek i mięso. Smażyć do momentu kiedy mięso przestanie być surowe. Zalać bulionem, dodać pomidory, doprawić bazylią, cukrem, solą i pieprzem. Gotować na wolnym ogniu przez około 20 minut. Pod koniec gotowania dodać koncentrat pomidorowy, ewentualnie jeszcze doprawić.
Beszamel. Roztopić masło, dodać mąkę, mieszać przez około minutę. Zdjąć z ognia i cały czas mieszając dodawać stopniowo mleko. Z powrotem na palnik i gotować aż sos zgęstnieje (około 20 minut). Doprawić solą, pieprzem i gałką muszkatołową.
Na dnie prostokątnego żaroodpornego naczynia rozlać cienką warstwę sosu bolognese i kilka kleksów sosu beszamelowego, posypać garścią sera, wyłożyć makaronem i powtórzyć to aż będą co najmniej 3 warstwy makaronu. Ostatnią powinna być gruba warstwa sosu beszamelowego, pokrywająca całość dania.
Wstawić do piekarnika na około 30-40 minut, do momentu kiedy makaron będzie ugotowany a wierzch spieczony. Pod koniec pieczenia można jeszcze posypać żółtym serem.
TARTA CEBULOWA Z SEREM PLEŚNIOWYM
U mnie jednak nie tylko sezon na cytryny, ale również na tarty ...
Przepis pochodzi pochodzi z książki Rachel Allen pt. RACHEL’S FAVOURITE FOOD AT HOME. Nabyłam niedawno dwie książki tej autorki i próbuję powoli jej smakowitości.
Do nich również można zaliczyć właśnie tę tartę. Dwa główne składniki, proste i bardzo dobre.
Ja akurat użyłam sera pleśniowego, który miał żółty kolor, taki miałam pod ręką.
Jeśli chodzi o nadzienie to zrezygnowałam z ziół. Nie chciałam żeby zdominowały smak cebuli. Pozwoliłam sobie natomiast dodać 2 łyżki octu balsamicznego i szczyptę cukru.
4 łyżki oliwy z oliwek
3 duże cebule
100 g sera pleśniowego, np. Lazur
tymianek lub rozmaryn
sól, pieprz
Jeśli chodzi o ciasto na tartę, to bez względu na nadzienie korzystam z jednego sprawdzonego przepisu:
CIASTO:
180 g mąki
90 g zimnego masła
1 żółtko
2 łyżki zimnej wody
Do wyrobienia ciasta użyłam robota kuchennego. Wsypać mąkę, pokrojone w kostkę masło i uruchomić robota na kilka sekund. Dodać żółtko i miksować przez kolejne kilka sekund. Wlać po jednej łyżce wody, ciągle miksując. Wszystko powinno na tym etapie przybrać kształt wyrobionego ciasta, jeśli byłoby za suche dodać jeszcze 1 łyżkę wody. Wyjąć, uformować kulę, zawinąć w folię do żywności i włożyć do lodówki na 30 minut.
Formę o średnicy 23 cm smarujemy cieniutką warstwą masła. Wyjmujemy z lodówki ciasto, rwiemy na kawałki i wylepiamy nimi formę. Nakłuwamy ciasto widelcem wzdłuż całej formy i wkładamy do lodówki na kolejne 10 minut.
Po tym czasie pieczemy ciasto (wierzch ciasta powinien być luźno przykryty papierem albo folią aluminiową, aby się nie spiekło zbyt mocno) w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez 20 minut. Wyjmujemy z piekarnika i odstawiamy. W tym momencie obniżamy temperaturę piekarnika do 120 stopni.
Żeby przygotować nadzienie należy pokroić cebulę na plastry i usmażyć a oliwie z oliwek, koniecznie na wolnym ogniu, aby zmiękła. Powinno to zająć około 20 minut. Należy zamieszać cebulę od czasu do czasu. Pod koniec smażenia doprawić solą i pieprzem (ewentualnie octem balsamicznym, cukrem).
Przełożyć usmażoną cebulę na ciasto, posypać pokruszonym serem pleśniowym i wstawić do piekarnika na około 3 minuty, do momentu aż ser się rozpuści.
A u mnie chyba sezon na cytryny... Najpierw feta w cytrynowej oliwie, potem sałatka z parmezanem polana świeżo wyciśniętym sokiem z cytryny. Ja tak już mam. Upieram się na jakiś smak bardzo i przez jakiś czas musi się często pojawiać. Nie do znudzenia, nie. Do następnego razu.
Chyba bym nie wpadła na to, że ta tarta jest taka prosta. A jaka smaczna, inna, kwaśna, ale łagodna, lekka, świeża. Idealna latem. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek ją u kogoś jadła... Może czas kogoś zaskoczyć?
Przepis znalazłam w książce Rachel Allen pt. FOOD FOR LIVING. Jest na samym końcu książki. Może w myśl zasady, że najlepsze na koniec? W każdym razie polecam. Pyszna.
Zanim jednak podam szczegóły chciałabym zaznaczyć, że ciasto na tartę zrobiłam z innego przepisu, z tego, z którego zawsze mi wychodzi. W wyrabianiu ciast, zwłaszcza takich kruchych, wstyd się przyznać, ale nie jestem najlepsza. Może czasem zbyt niecierpliwa raczej.
Podam zatem najpierw przepis na ciasto, z którego faktycznie była moja tarta, a później ten właściwy, który podaje autorka książki. Tak więc dziś jeśli chodzi o ciasto na tartę – do wyboru do koloru...
CIASTO: (które mi zawsze wychodzi ...)
90 g zimnego masła
1 żółtko
2 łyżki zimnej wody
Do wyrobienia ciasta użyłam robota kuchennego. Wsypać mąkę, pokrojone w kostkę masło i uruchomić robota na kilka sekund. Dodać żółtko i miksować przez kolejne kilka sekund. Wlać po jednej łyżce wody, ciągle miksując. Wszystko powinno na tym etapie przybrać kształt wyrobionego ciasta, jeśli byłoby za suche dodać jeszcze 1 łyżkę wody Wyjąć, uformować kulę, zawinąć w folię do żywności i włożyć do lodówki na 30 minut.
Formę o średnicy 23 cm smarujemy cieniutką warstwą masła. Wyjmujemy z lodówki ciasto, rwiemy na kawałki i wylepiamy nimi formę. Nakłuwamy ciasto widelcem wzdłuż całej formy i wkładamy do lodówki na kolejne 10 minut.
Po tym czasie pieczemy ciasto (wierzch ciasta powinien być luźno przykryty papierem albo folią aluminiową, aby się nie spiekło zbyt mocno) w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez 20 – 25 minut.
No a teraz przepis taki jak w książce:
SKŁADNIKI:
ciasto:
175 g mąki
100 g masła
25 g cukru
1 jajko
szczypta soli
nadzienie:
3 jajka
125 g cukru
2 cytryny
100 ml 30% śmietany
Oddzielić żółtko od białka. Mąkę przesiać do miski, dodać sól. Masło pokroić w kostkę i „wcierać” w mąkę aż całość będzie przypominało kruszonkę. Dodać cukier i delikatnie wymieszać widelcem. Dodać żółtko i znów wymieszać. Jeśli wszystko się nie połączy dodać 1-2 łyżeczki wody. Ciasto rozwałkować na okrągły placek o grubości 2 cm, przykryć i wstawić do lodówki przynajmniej na 45 minut.
Rozgrzać piekarnik do temperatury 190 stopni. Formę do tarty (w przepisie o średnicy 23 cm) wysmarować odrobiną masła.
Ciasto wyjąć z lodówki i włożyć je między dwa kawałki folii do żywności, które powinny być szersze od formy do tarty. Tak rozwałkować ciasto do grubości 3 mm. Zdjąć jeden kawałek folii, ułożyć ciasto na formie i „dopasować” je do niej dokładnie. Usunąć z wierzchu ciasta drugi kawałek folii i wstawić je do zamrażalnika na 10 minut.
Po tym czasie należy piec ciasto przez 15 do 20 minut przykryte luźno papierem do pieczenia, ciasto jest gotowe gdy sprawia wrażenie suchego. Po wyjęciu z piekarnika posmarować ciasto lekko ubitym białkiem i włożyć z powrotem do piekarnika na 2 minuty. Wyjąć i odstawić na czas przygotowywania nadzienia.
W tym czasie należy obniżyć temperaturę w piekarniku do 120 stopni.
Jeśli chodzi o nadzienie to tu już sprawa o wiele prostsza. Na tarce o małych oczkach należy zetrzeć skórkę z cytryn, wycisnąć sok. Miksujemy jajka z cukrem przez około 10 minut, aż będą puszyste. Dodać sok i skórkę i miksować przez kolejne 5 minut (osobiście uważam, że tak dużo czasu na to nie potrzeba, minuta wystarczy), potem wlać śmietanę i miksować przez kolejne 5 minut.
Cała masa będzie bardzo rzadka. Taką właśnie należy wylać na ciasto. Najwygodniej wstawić w tym momencie ciasto do piekarnika, wysunąć, wlać powoli masę cytrynową i delikatnie wsunąć z powrotem.
Piec przez 25-35 minut albo aż do momentu kiedy masa się zetnie.