niedziela, 14 września 2008

Que buena...


PAELLA MARISCO




Mój mąż uwielbia... rozgotowany makaron, bardzo miękki, wręcz rozpadający się. I jedynym uzasadnienieniem tegoż upodobania jest to, że jest taki jak na stołówce w szkole podstawowej...

Różne smaki do nas w życiu lgną i nie dają się zapomnieć. Z mniej lub bardziej dziwnych powodów chcemy ich szukać, powtarzać, przypominać sobie.

Ale nie o tym dokładnie chciałam.

W tej paelli jest więcej niż może się wydawać. Ta właśnie niesamowita chęć powrotu do dawnych smaków, poszukiwanie, rozpoznawanie. Tym razem podglądałam tylko, kręciłam się po kuchni, pstrykałam zdjęcia. Jeśli kiedyś uda mi się zrobić podobnie pyszną paellę to podam przepis.



Wspomnień ze słonecznej Barcelony ciąg dalszy. Jeszcze nawet wciąż czuję jej smak... A Ricardo chyba sam nie do końca wierzył w to, że może zrobić tak samo pyszną paellę jak jego mama. I zrobił. Jak był w domu to nakręcił film o tym jak jego mama przygotowuje paellę. Bo jest najlepsza ze wszystkich na świecie. I przypomina mu dzieciństwo. I krok po kroku, zgodnie z tym co było na filmie zrobił swoją paellę. Bez paellery (specjalnej patelni, na której przygotowuje się paellę) co prawda, ale wcale nie była potrzebna. Liczy się smak, nie jest ważne gdzie i kiedy i jak.



I tyle zostało z tej naszej uczty, z pomruków radości przy smakowaniu. I szczęścia w końcu. Bo ktoś odnalazł znajomy smak...


5 komentarzy:

ewena pisze...

Zdjęcia 4, 5, 6, fantastyczne, jak z obrazów, tak klimatyczne i sugestywne, że czuje się unoszący się zapach. Brawo!

ewena pisze...

Ps. Rozgotowany makaron to i mój mąż lubi, ale dlaczego, nie wiem, w stołówce się nie stołował;)

Ps.2 Bardzo ładna kobieta z Ciebie...:))

Anonimowy pisze...

Niesamowity blog.. fantastyczne zdjecia i jeszcze pyszniejsze opisy!! Gratuluje Lisiczko..
a pealla.. hmm casera y deliciosa :)

EVO

Bea pisze...

Piekna fotorelacja! Je tez kocham paelle, choc... nie jem wszystkich jej 'morskich' dodatkow ;)
Bardzo apetyczne zdjecia Lisiczko!

Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Ależ zdjęcia! Aż się głodna zrobiłam :)
Uwielbiam to Twoje fotografowanie, i na tę czerń z bielą w mieszkaniu też lubię spoglądać :)

pozdr