Niejedna kieszeń opowie historię o niejednym dniu. Będzie dowód na pośpiech i na wolną chwilę. Na poplątanie i nieodplątanie. Awizo, na dowód nieobecności i konieczności stania w kolejce. Jedna rękawiczka na dowód zagubienia. Recepta na lekarstwo za cenę po rabacie. Które się kupuje, ale się nie bierze. Zostawia na jeszcze gorsze czasy.
Gdybym teraz włożyła ręce do kieszeni płaszcza. Czarno białego, w kurzą stopkę. Takiego na granicę. Wiosny i jesieni. To bym znalazła. Bilet autobusowy. Dowód na wczoraj. Klucze na dziś i na jutro. Ekologiczną torbę, na wypadek. Zakupów. Papier od łakomstwa, którego nie ma. Bo wypadł. List do wysłania, bez znaczka i bez kodu.
Twoją dłoń.. Cieplejszą od mojej.
SKŁADNIKI:
(dla 6 osób)
1 duża cebula
3 ząbki czosnku
3 łyżki oliwy
25 g świeżego imbiru
chilli (1 świeża lub szczypta suszonej)
250 g ciecierzycy
1 puszka mleczka kokosowego
250 g pieczarek
1 limonka
trawa cytrynowa (1 'źdźbło' świeżej lub łyżeczka ze słoika)
średnia kapusta włoska
2 łyżki sosu sojowego
duży pęczek świeżej kolendry
sól i pieprz
PRZYGOTOWANIE:
Ciecierzycę moczymy w zimnej wodzie dzień wcześniej, następnie gotujemy przez około 40 minut, do miękkości, odcedzamy, odstawiamy.
Pieczarki kroimy na ćwiartki, odstawiamy.
Cebulę kroimy w kostkę, czosnek przeciskamy i wszystko smażymy na oliwie, na wolnym ogniu. Dodajemy ugotowaną ciecierzycę, przetarty imbir, mleczko kokosowe, pieczarki, otartą skórkę i sok z limonki, sól i pieprz. Gotujemy pod przykryciem na wolnym ogniu przez około 30 minut.
Liście kapusty kroimy na grube pasy lub rwiemy na małe kawałki, dodajemy do ciecierzycy. Dodajemy sos sojowy. Gotujemy na wolnym ogniu do momentu aż kapusta będzie miękka. Zdejmujemy z ognia i mieszamy z pokrojoną drobno świeżą kolendrą. Podajemy z ryżem.
Na podstawie:
Kale and chicpeas curry, 'Sarah Raven's garden cookbook', Sarah Raven, wyd. Bloomsbury
Ciecierzycowo:
S A Ł A T K A
K U S K U S
Z
C I E C I E R Z Y C Ą
I
P O M I D O R K A M I
8 komentarzy:
No proszę...a ja szukałam jakiegoś pysznego przepisu z ciecierzycą:)
Nie wiem tylko, czy trawa cytrynowa u nas w sklepach jest...nigdy się nie interesowałam...można ja czymś zastąpić, jeśli jednak nie znajdę?
p.s. teraz bardziej prywatnie:)
jak będziesz w PL, to daj znać! spotkamy się na piwku:) wspominałyśmy Cie z Monią ostatnio:)
pozdrawiam
Aniu, poszukaj w 'Kuchniach Świata' i tym podobnych. Małe słoiczki. A jak nie znajdziesz to pomiń, ale dodaj więcej limonki. A świeżą kolendrę (też czasem trudno dostępna) możesz zastąpić natką pietruszki. Nie do końca to samo, ale zawsze.
P.S. To jesteśmy umówione :)
lisiczko - bardzo mi się podoba ten przepis
zapisuję (tzn. dodaję do linków)
Skarbnica niekończących się pięknych opowieści :)
Niemal czuję jak pachnie... :)
zdjęcia jak zawsze rewelacyjne, a przepis bardzo mnie zainteresował :) pozdrawiam
Lubię Cię czytać. Odkrywać każde kolejne zdanie. Zawsze jest pięknie napisane.
Ciecierzyca - odkrycie tegoroczne, kilku miesięczne zaledwie, więc każdy przepis z radością przyjmuję i wypróbuję. Wygląda przepysznie.
'Cieciorka' mówi E. Mnie tam obie nazwy sprawiają przyjemność. Naoczną, 'nauszną' i smakową.
A w towarzystwie trawy, kolendry świeżej i znajomych przy stole to już w ogóle - wypas, jakby powiedział mój młodszy brat.
Dziękuję za - wypasione - komentarze.
Pozdrawiam
Lisiczka
Prześlij komentarz