SAŁATKA... GRANATOWA
Dziś będzie na garście i na trochę i na kilka. I wydłubywanie też będzie. I cierpliwości trochę. I na siedząco, wtedy kiedy można. I świątecznie, już, już, już! I ta czerwień! I kurczak, którego nikt już podobno nie chciał. I będzie wybuchowo, bo z granatem. W sytuacji jak najbardziej pokojowej.
Ech Święta. Czekam, czekam. I się tym czekaniem cieszę. I planuję to, co zawsze. Było, jest i będzie. To, co chciałabym zmienić, ale i tak nie zmienię. To co będzie nowe zupełnie i co się nie powtórzy. Lubię świąteczne popołudnia. Gdy rodzina się już rozejdzie i zostaje świąteczny spokój i świąteczna cisza. Chwilowa. Bo zwykle wtedy mamy drugą 'partię' gości. Przyjaciół, którzy też już świętowali rodzinnie, a teraz jest czas na spotkanie, śmiech, gadanie i... jedzcie, bo kto to wszystko zje. I pomyślałam, że ta sałatka jest idealna na takie właśnie spotkanie. Bo taka... wystrojona.
Sałatka idealna gdy z obiadu zostało trochę pieczonego kurczaka. Świetna na kolację! A i 'dłubanie' w granacie nie takie mozolne jakby się mogło wydawać. I można przysiąść przy tym, odpocząć. Szczególnie polecam tutaj rukolę, ale można zrobić z dowolną sałatą.
SKŁADNIKI:
na dwie osoby
dwie garście rukoli (lub sałaty)
dwie garście mięsa pieczonego kurczaka
owoc granatu
kawałek sera brie lub camembert
dressing:
3 łyżki oliwy
2 łyżki octu balsamicznego
Granat kroimy na pół. I teraz... Słyszałam o dobrej metodzie - energicznym stukaniu drewnianą łyżką w wierzch połówki i... pestki same mają wypaść. U mnie nie chciały wypadać więc odrywałam skórkę częściami i pestki bardzo łatwo odchodziły. Polecam ten sposób. Zbieramy pestki garnatu w miseczce i odstawiamy.
Mięso kurczaka dzielimy na drobne części, podobnie ser. Rukolę rozkładamy na talerzach (po garści na osobę), układamy na niej mięso kurczaka, ser i posypujemy pestkami granatu. Mieszamy oliwę z oliwek z octem balsamicznym i polewamy sałatkę tuż przed podaniem.
Można ewentualnie doprawić solą i pieprzem.
Tym przepisem dołączam do wspólnego gotowania przy okazji BARU SAŁATKOWEGO.
Tym przepisem dołączam do wspólnego gotowania przy okazji BARU SAŁATKOWEGO.
Rukola po raz drugi:
Z
R U K O L I
Z
M O Z Z A R E L L Ą
I
W I N O G R O N A M I
13 komentarzy:
cudne zdjęcia granatów.
bajka!!!!!!
w dodatku w zestawieniu z czernią skorki twojego bloga... cudownie!
a sałatka - palce lizac :)
ostatnio za mną chodzą granaty. w wersji z pasztetem :D
dobrej nocy Ci życzę, Lisiczko :)
Salatka swietna, chetnie bym ja zjadla nawet teraz.
No i tradycyjnie super zdjecia, czerwone granaty na czarnym tle wygladaja oblednie.
Foto granatów - mistrzowskie...
fotograficzna poezja...
I fakt - i o dziwo - granaty i w nich dłubanie może mieć działanie terapeutyczne.
I taka sałatka wśród przyjaciół również.
I ja też czekam :)
Piekne zdjecia. Salatka brzmi pysznie wiec chetnie sie skusze. Tym bardzije, ze w lodowce mam cala miseczke pestek wydlubanych z granatu :) Ja tez odrywam skorke po kawalku i tak wyjmuje pestki. Mimo to, caly stol w kuchni lacznie z moja koszulka, mial pozniej kolor czerwony :))
Pozdrawiam cieplo.
Bardzo apetyczna ta salatka. I niezla z niej elegantka, cala w czerwonych koralach:)
Zapisuje do wyprobowania!
Pozdrawiam cieplo.
Apetycznie, oj apetycznie wygląda. Szczególnie, że uwielbiam granaty i kurczaka. Bez wątpienia wypróbuję w najbliższej przyszłości! :)
Pozdrawiam,
Zay
Ja ostatnio mam dużo granatu w kuchni ;) Właśnie w sałatce, pięknie się komponuje z zieleniną i jakimś słonym akcentem. Albo ostrym.
Świetne studium granatu.
Ja w ogóle stale odkrywam owoce w 'wytrawnych' sałatkach. Szczególnie w towarzystwie sera. Winogrona, figi, teraz granat. Jedna wielka pycha.
Dzięki za komentarze :)
oj,ja tez bardzo lubie granat jako dodatek salatkowy,mysle,ze dam rade zamiescic jutro nasza salatke prowansalska,do ktorej tez wlasnie dodalam troche ziaren granatu :)
Twoje salatki obie sie oblednie prezentuja,nie zdecydowalabym sie chyba na wybor pomiedzy nimi,musialyby byc obie..... :) :)
Pozdrawiam :)
lubię granaty
lubię święta
lubię czekanie
nie lubię planowania
Granat tu granat tam.
Ale granatowo się zrobiło u Ciebie:)
Pozdrawiam,daaawno tu nie zaglądałam.Ile mam zaległości:o!:(
wygląda przepięknie! zielono-czerwono, w sam raz na bożonarodzeniowe śniadane/kolację. a mi pasuje tu jeszcze szpinak zamiast rucoli :)
granaty boskie!
Uwielbiam Twoje zdjęcia Lisiczko, to jest po prostu obłędne. Ten kadr, zbliżenie, ślinka sama ciśnie się na usta! Mogę tylko skromnie zaprosić do siebie na porcję aromatycznych słów i "serce na patelni":) http://sercenapatelni.blogspot.com
Prześlij komentarz